wtorek, 14 czerwca 2016

Słowem wstępu o mnie i Japonii

Dzień dobry,  (ര௰ര)
Doszłam do wniosku, ze zamiast pisania w taki „szarpany” sposób jak to miałam w zwyczaju kiedyś (raz 3 notatki w tygodniu, raz 2 notatki w miesiącu), będę pisać sobie na zapas i starać się te „szkice” wypuszczać w miarę regularnie. Więc mimo, że ja piszę to w niedzielę 12. to nie mam pojęcia kiedy wy to przeczytacie.
Przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że zamiast skakania od razu na głęboką wodę, będę na każdą płaszczyznę wprowadzać was powoli.


Tak więc w tym poście zamierzam rozpisać się trochę o Japonii i mnie. Czyli jak to było, gdzie to było i kiedy to było. (∩̀_́)

Ze mną i Japonią jest śmieszna sprawa. Kiedyś siedziałam sobie spokojnie w moich salonie i skakałam po kanałach. Przez zupełny przypadek trafiłam na jakiś program o gejszach. Tak się zaczęło. Pamiętam, że niedługo potem z okazji mojej (kolejnej) choroby tata kupił mi gazetę stricte o Japonii. I że był tam artykuł o subkulturach. Od razu zawładnęły moim sercem. Na rozwinięcie nie trzeba było czekać długo. Jakiś czas potem „wpadłam” w lalki. Na początku mojej lalkowej aktywności (prowadziłam o nich bloga, szyłam ubranka itp.) zauważyłam u kogoś lalkę inspirowaną jakimś „anime”. Ni cholery nie wiedziałam co to, ale że lalka mi się spodobała to postanowiłam obczaić. I tak moim pierwszym anime stało się Kuroshitsuji. No i oczywiście wkręciłam się w anime na dobrych parę lat. Muszę jednak zupełnie szczerze przyznać, że już mi minęło (choć jakaś fajna seria od czasu do czasu jest jak najbardziej mile widziana), ale dzięki tej „fazie” moje życie zyskało pewną ciągłość. Zaczęłam kopać coraz bardziej i więcej na temat Japonii. Anime odsunęło się jak już wspomniałam na dalszy plan, za to Japonia wręcz przeciwnie- swobodnie dryfowała po większości mojego umysłu. Szczelnie zagnieździła się i wypełniła moje życie. Nie boję się też powiedzieć, że to konkretne zainteresowanie ukształtowało spora część „dzisiejszej mnie”. Obecnie interesuje się wszystkim: od kultury po historię. Mam też plan, aby zapisać się na kurs języka japońskiego (chyba, że uniwersytet da mi możliwość wzięcia tego języka, jako drugi język, na co jest bardzo duża szansa). Muszę przyznać, że przez wiele lat moim marzeniem było dostać się na japonistykę (specjalnie po to mimo typowo humanistycznych preferencji, przez trzy bite lata uczyłam się rozszerzonej matematyki i zdawałam ją na maturze). Niestety wyjazd do Japonii wzbudził we mnie (uwaga, uwaga) oprócz fascynacji... strach. Że nie podołam, że tym samym zniszczę moje marzenie, że mimo możliwości mi się nie uda i będę miała poczucie życiowego przegrywu. Dlatego koniec końców studiuję co innego. Mimo to nigdy mi nie przyszło do głowy rezygnować z Japonii. 


Gdybym miała sobie zrobić tatuaż, który przedstawiałby coś co jest dla mnie ważne, coś co jest dla mnie znakiem i symbolem, wytatuowałabym sobie mapę Japonii. Zdaję sobie sprawę z tego, że to może minąć, ale nigdy nie będę mogła zaprzeczyć temu, że w czasie kiedy byłam najbardziej podatna na wszelkie znajomości i wpływy to właśnie Japonia najbardziej na mnie wpłynęła.


Może i ta historia jest typowa, ale i tak wiele dla mnie znaczy. I mam nadzieję, ze nie słucha się jej aż tak źle. Postaram się, aby następne posty były bardziej wciągające. Proszę ino o wybaczenie, gdyż cały czas próbuję znowu złapać rytm blogowania/ (ノ・ェ・)ノ
Komentarze, jak zawsze mile widziane
Do zobaczenia w następny poście
Kremu

PS Rozważałam czy w tym poście nie umieścić historii całej mojej podróży do Japonii, ale myślę że to jednak zajęłoby za dużo miejsca, jak na jeden post. Choć na pewno z czasem chciałabym o tym napisać. Także stay tuned.

1 komentarz:

  1. Zazdro wyjazdu do Japonii. Moim marzeniem to jest i także bym chciała uczyć się japońskiego ale w tej chwili mam właśnie mały życiowy przegryw i za dużo miesiąca na koniec pieniędzy. Więc nie stać mnie ani na naukę ani na podróże. Zamieszkam w kartonie. A ty piszesz bardzo fajnie i nie przestawaj :)

    OdpowiedzUsuń